Długo chodziła za mną zmiana koloru, nie wiedziałam tylko czym. Parę podejść miałam z szamponetkami, ale doszłam do momentu gdzie wypłukiwały się dosłownie po paru myciach i (o zaskoczenie..) jednak niszczyły włosy. Kolor miałam od dawna ustalony - zimny czekoladowy brąz.
Zastanawiałam się nad henną jednak nie jestem jeszcze chyba na tyle przekonana by targnąć się na cały dość złożony rytuał. A że w szafce od dawna stała farba Marion.. to w końcu postanowiłam wypróbować.