A dokładnie 15 miesięcy po całkowitej zmianie, z włosów długości prawie do łokci , na pixie cut.
Dziś jak o tym myślę, to trudno mi uwierzyć że miałam tak krótkie włosy. Do teraz podoba mi się taka fryzura, wygoda, styl , jak widzę na kimś lub na zdjęciach mam ochotę znów pobiec do fryzjera..ale
No właśnie , ale.. mimo tych zalet, po obcięciu odkryłam że lepiej czuje się w długich. Ale cieszę się ze się odważyłam na zmianę i już wim jak to jest , po drugiej stronie włosowej mocy. I tak po jakimś czasie od obcięcia zaczął się czas ZAPUSZCZANIA ...
A tu wyniki :
Co używałam:
szampony: łagodne- Alterry, Babydream, płyn Facelle
oczyszczające- Green Pharmacy nagietkowy, Barwa piwny, Garnier Ultra Doux Granat
i drożdże piwne, inne jakiekolwiek się nawinęły ;)
odżywki: fioletowa z Biedronki, różowa Isana, Garnier A&K,
maski: Gloria, Kallos Latte, Kallos Silk, Alterra Granat i Aloes i domowe mieszanki
kuracje, suplementy: picie drożdży, wcierka Jantar (kilka kuracji), skrzyp i pokrzywa w tabletkach
Nie mierzyłam dokładnie przyrostu, zawsze mam z tym problem nie pamiętam które pasemko mierzyłam :) Więc nie jestem w stanie podać w cm. Wiele razy podcinałam tzw ogon/mullet , najkrótsza część włosów przy pixie, nad linią karku. Później wiele razy końcówki - nie mam problemu z rozdwajaniem , ale szybko się przerzedzają.
Przy okazji odkryłam że moje włosy są falowane :) Trochę po wygniecieniu i koczku ślimaczku są takie jak na zdjęciu. Bez stylizatorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz